Dlaczego świadkowie stali się celem Putina?
Choć irytują wielu Rosjan swoim ewangelizowaniem w progu domu, to nikt nie może zarzucić im nawoływania do rewolty. Wyznawcy nie piją, nie palą i są do tego stopnia przeciwni przelewowi krwi, że zakazują jej transfuzji w szpitalu. Społeczna „bierność” czyni z nich jednak łatwy cel. – Można ich wykorzystać, by przekazać wiadomość społeczeństwu – twierdzi Aleksander Werchowski, dyrektor Centrum Informacyjnego i Analitycznego SOVA, które monitoruje ekstremistyczne zachowania w Rosji. Ta „wiadomość” ma brzmieć: „wszyscy powinni zgadzać się z Putinem”. A kto się nie zgadza, ten jest wywrotowcem, który przeszkadza Rosji we wstawaniu z kolan. W dyskryminacji ma też być zaszyty przekaz, że każde naruszenie ustalonych przez władzę norm podpada pod antyterrorystyczne zapisy. Jeszcze do niedawna w rosyjskim prawie ekstremizm był ściśle powiązany ze stosowaniem przemocy. Zmieniono je jednak w taki sposób, by pod paragrafy mógł podpaść każdy „nienormalny”. A więc w praktyce każdy obywatel, który podpadnie władzom.
A co z domniemaniem niewinności? W Rosji to puste słowa. To Siwak w swoim procesie musiał dowodzić, że nie jest ekstremistą i że przestrzega prawa. – Mówią, że jestem terrorystą… A jedyne, czego chciałem w życiu, to aby ludzie zwrócili większą uwagę na to, co jest napisane w Biblii – mówi.