J. Międlar: Paulin kolejną ofiarą operacji „zabić księdza”? Czym zawinił popularny rekolekcjonista?

Zabijanie
Dziś kapłanów nie zabija się wrzucając okaleczonych i skrępowanych do porywistej rzeki. Dzisiaj śmierć kapłana-apostoła to po prostu kara kanoniczna, którą duchowny – zdaniem będącego na pasku wrogów Kościoła „sanhedrynu” – winien przyjąć z „pokorą” lub po prostu oddelegowanie za klauzurę, z zakazem duszpasterzowania, jak nota bene próbowano uczynić ze mną. Śmierć biologiczna uczyniłaby z ofiary męczennika, a to zaburzyłoby święty spokój „arcykapłanów” i podważyłoby budowany od lat ich fałszywy autorytet. Dziś skuteczniej „zabijać” po cichu i równocześnie zmanipulowanemu ludowi, który przecież w teologii się nie specjalizuje, wciskając kit o bezgranicznym „posłuszeństwie”, które rzekomo ślubują duchowni. Ukaranych kapłanów posądza się o grzech „nieposłuszeństwa”, a hierarchii przypisuje się wszechmoc… Lud to łyka. Taka metoda „zabijania (czytaj: destrukcji Kościoła) jest nadzwyczaj skuteczna.
Decyzją generała paulinów, do klasztoru w Łęczeszycach został odesłany wybitny intelektualista, rekolekcjonista, kapłan, a równocześnie mistyk – Augustyn Pelanowski. I – jak wskazałem wcześniej – wszystko wskazuje na to, że otrzymał zakaz publicznych wypowiedzi. O. Pelanowski to zakonnik, który w roku 2009, w seminaryjnym korytarzu, na oczach grupy kleryków, modlił się nade mną i wypowiedział słowa, które w uszach grają mi do dziś: Bóg chce byś szedł tą kręta drogą. Te słowa na długo wziąłem sobie do serca.
Grzechy Pelanowskiego
Czytając post redaktora Rafała Dudkiewicza (nie mylić z prezydentem Wrocławia) o ukaraniu o. Augustyna, początkowo pomyślałem, że to żart. O. Pelanowski ukarany? Z zakazem głoszenia i odprawiania mszy świętych z ludem?
Czym mógł zawinić ten duchowny? – zadałem sobie pytanie. Czym zgrzeszył kapłan, dzięki któremu tysiące Polaków uwierzyło w Chrystusa? Czym podpadł rekolekcjonista, który swoją autentycznością i intymną relacją ze Słowem Bożym był w stanie dokonać niemalże niemożliwego – rozkruszać serca znieczulonych i znudzonych posługą duchownych? Zakonnik, który wręcz błagał wiernych o modlitwę za kapłanów. Zakonnik, który w oparciu o mistyczne przeżycia podkreślał konieczność intronizacji Chrystusa na Króla Polski. Duchowny, który oddzielał ziarna od plew, stawiając chrześcijaństwo na właściwym miejscu, a islam tam gdzie jego miejsce. A może Pelanowski „zgrzeszył” nie dając się wpisać w diabelską narrację eklezjalnych modernistów zrównujących szambo z perfumerią, tj. fałszywą religię z Bożym Objawieniem? Może powodem ukarania o. Pelanowskiego były jego słowa ze stycznia ubiegłego roku: papież jest papieżem tylko wtedy, gdy głosi Prawdę o Panu Jezusie. Przecież to właśnie za podobne słowa otrzymałem pierwsze reprymendy od przełożonych (wrzesień 2015), a w sierpniu 2016 roku, po krytyce poczynań abp. Stanisława Gądeckiego na antenie telewizji Republika, otrzymałem pierwsze upomnienie kanoniczne. To m.in. za słowa „Katolicy nie są zobowiązani podzielać zdanie hierarchów kościelnych w kwestiach społecznych, zwłaszcza jeśli te nie są zgodne ze Świętą Ewangelią”, przełożeni mieszali mnie z błotem. Czyż nie tak samo w styczniu bieżącego roku z kościelnej ambony mówił o. Pelanowski?