Aktywny działacz polityczny, kłamca jedwabieński i aborcjonista Wojciech Lemański wraca do posługi kapłańskiej. Co to oznacza dla niego i Kościoła? Kto na tym zyska? Wszystkie zawiłości oraz niedopowiedzenia, które pojawiają się w mediach, wytłumaczę w krótkim felietonie.
Po licznych wypowiedziach godzących w Ewangelię, dekorowaniu kościoła parafialnego w Jasienicy symbolami żydowskimi, niejasnościach finansowych w parafii oraz szeregu innych działań, w roku 2014 abp Henryk Hoser, nałożył na ks. Wojciecha Lemańskiego karę suspensy
Nieudany kompromis z Hoserem. Poszło o klauzurę i Faceoboka
Jedwabieński kłamca bez skutku odwoływał się od decyzji metropolity. W obronie Lemańskiego nawet list do Watykanu wystosował „gorliwy” katolik Adam Michnik. Również bez skutku. Od tamtego czasu do końca 2017 roku, kiedy na emeryturę przeszedł abp Henryk Hoser, a jego następcą został Romuald Kamiński, Lemański otrzymywał liczne propozycje kompromisu. Warunek był jeden: na jakiś czas zero Facebook’a, mediów i kilka miesięcy w zakonie klauzurowym. Normalna praktyka. Tak się postępuję z każdym księdzem, który przeskrobał i został suspendowany. Nawet ja, mimo iż w istocie nie zrobiłem nic, co by wykraczało poza ramy Ewangelii i nie byłem suspendowany, w 2016 roku miesiąc spędziłem w „więzieniu dla księży” w Czernej.
Uliczny awanturnik
Rady Hosera Lemański miał w nosie. Nie przestrzegał także zakazów, które otrzymał wraz z karą suspensy: zakaz sprawowania sakramentów oraz wypowiedzi dla mediów. Lemański, mimo wyraźnych sankcji, odprawiał Msze święte w swoim prywatnym domu, a dla mediów nie szczędził haniebnych wypowiedzi. Takich jak kilka dni temu, gdy ofiarom rzezi wołyńskiej zadedykował: Kto wiatr sieje, ten zbiera burzę, w czym nawiązywał do spalonych cerkwi na wschodzie Polski w 1938 roku. W międzyczasie Lemański brał czynny udział w życiu politycznym. Robił rejwach na manifestacjach tzw. „obrońców demokracji”, życzył więzienia polskim historykom, w tym dr Ewie Kurek, powielał jedwabieńskie kłamstwa oraz sugerował, że pro-aborcyjny projekt ustawy „Ratujmy kobiety” jest zgodny z przykazaniami Dekalogu. Te wszystkie haniebne działania nie przeszkodziły, by Lemański przeszedł z 2014 do 2018 suchą nogą i znalazł się w miejscu, w którym znajduje się każdy „pokorny” kapłan. Krótko mówiąc, przełożeni Lemańskiego uznali, że ostatnie lata jego haniebnego zaangażowania to tylko pestka i tak jak w przypadku Kazimierza Sowy, którego abp Marek Jędraszewski wysłał go na świetną parafię, identycznie postąpiono z Lemańskim.
Jedwabieński kłamca zostanie teraz przydzielony do jakiejś parafii, gdzie proboszczem będzie człowiek, do którego ordynariusz Ryś ma zaufanie i myśli podobnie jak on. Taka jest praktyka. Czyli w istocie, myśli tak samo jak Lemański, co za chwilkę jeszcze wytłumaczę. Wyznaczony proboszcz, będzie Rysiowi zdawał relację z posługi duszpasterskiej Lemańskiego. Jeśli ta spodoba się łódzkiemu hierarsze – a z pewnością spodoba się, bo ulepieni są z tej samej g…liny – to transfer zostanie przyklepany mniej więcej za dwa lata, a Kamiński będzie miał problem z głowy.